2008-01-10

10 ksiazek

1. Stanisław Rembek "Wyrok na Franciszka Kłosa" (1947)
– najlepsza książka o okupacji hitlerowskiej w Polsce. Spłaszczona i wykorzystana do poprawnościowych politycznie celów przez Andrzeja Wajdę w telewizyjnym filmie, jaki zrealizował w 2000 roku.
Ta historia policjanta, na którego organizacja podziemna wydała wyrok (i wykonała go), opowiedziana jest z punktu widzenia tytułowego bohatera. Właśnie jego, człowieka idealnie przeciętnego, everymana, którego ani urodzenie, ani wychowanie nie predestynowało do tego, by został zbrodniarzem. A przecież stał się nim, właściwie tylko dlatego, że chciał być policjantem wzorowym i jak najlepiej wypełniać nałożone na niego obowiązki. Jakby nie zauważył, że zwierzchnicy mówią innym językiem i wysługują się nim, zadowoleni, że sami nie muszą brudzić rąk.

2. Marek Hłasko "Piękni dwudziestoletni" (1966)
– najlepsza książka autora "Pierwszego kroku w chmurach", najbardziej błyskotliwa i równie mitomańska. Po latach stała się nie tylko pomocą naukową (!) dla badaczy twórczości Hłaski, ale również źródłowym materiałem historycznym dla dziejopisów PRL. I to dopiero ujawnia całą siłę Hłaskowskiej kreacji, bo jeśli mija się ona z rzeczywistością, tym gorzej dla tej ostatniej!

3. Tadeusz Konwicki "Wniebowstąpienie" (1967)
"Wniebowstąpienie" to najzwyczajniej w świecie "Wesele" doby PRL. Wstrząsająca jest Noc Narodowa bohaterów krążących po warszawskim labiryncie, gdzie coraz spotykają "strudzonych żniwiarzy" przybyłych właśnie do stolicy na dożynki. Atmosfera "Wniebowstąpienia" jest nieprawdopodobnie naładowana: grozi wybuch wojny ("w sklepach towaru zabrakło już po obiedzie"), a wywieszone slogany aż zgrzytają w zetknięciu z materią tego miasta zdominowanego przez Pałac Kultury (odtąd w twórczości Konwickiego będzie już stale obecny).

4. Krzysztof Kąkolewski "Jak umierają nieśmiertelni" (1972)
– książka, która zrobiła karierę nie tylko w Polsce, ale też temat miała wyjątkowy: tragedię, jaka wydarzyła się w sierpniu 1969 roku w Los Angeles, gdzie do willi Romana Polańskiego wtargnęli członkowie "rodziny" Charlesa Mansona i zamordowali pięć osób, w tym żonę reżysera, aktorkę Sharon Tate, i jego przyjaciela, jeszcze z czasów studiów w Łodzi, Wojciecha Frykowskiego.

5. Edward Redliński "Konopielka" (1973)
– niewiele ponad 150 stron genialnej prozy napisanej językiem pogranicza polskobiałoruskiego, niebędącej przy tym żadną stylizacją. Nie widać w "Konopielce" najmniejszego pisarskiego szwu; jak pisarz na przydechu zaczyna tę balladę o nauczycielcekonopielce, tak nie zaczerpując powietrza, doprowadza ją do końca.

6. Bogdan Madej "Maść na szczury" (1977)
– nikt nie czuł tak polskiej prowincji jak ten zmarły w 2002 roku – lubelski prozaik. Po prawdzie, lubelski, ale na Podolu urodzony. Pisarz niepokorny, samouk, przez całą "liberalną" dekadę Gierka skazany w kraju na milczenie, a w związku z tym wydający książki u Jerzego Giedroycia. W tym najlepszą z nich – "Maść na szczury", zbiór sześciu opowiadań, z których dwa, "Pan Wacław" i "Kurs na lewo", zostały sfilmowane, ale największą sławę zyskał "Pochówek", dwieście razy wystawiana przez Teatr w Bydgoszczy opowieść o konsekwencjach tego, że o rodzinie z polskiej wsi przypomniała sobie ciotka z Ameryki. Najpierw napisała list, a potem wysłała paczkę. Jak miało się okazać, nie osobiście. W paczce była puszka, a w niej jakiś proszek. Przypominał kawę, więc zalano go wrzątkiem. I tak amerykańska ciotka znalazła wieczny spoczynek w polskich żołądkach.

7. Edward Stachura "Piosenki" (1979)
– to ciekawe, że chyba najsłabsze literacko utwory zmarłego śmiercią samobójczą w 1979 roku poety stały się jeszcze za jego życia kultowe. Co o tym zadecydowało? Oczywiście, że gitara, która nie z jednego Stachury uczyniła twórcę kultowego właśnie.

8. Leopold Tyrmand "Dziennik 1954" (1980)
Poprzez swoje osadzenie w klimacie epoki, jasne sądy o wielkich i małych postaciach tego świata, a także – co nie bez znaczenia – śmiałość obyczajową (któryś z niezliczonych czytelników mojego egzemplarza "Dziennika 1954" opatrzył nawet wykrzyknikiem opis randki autora z panią Nuną).

9. Jerzy Krzysztoń "Obłęd" (1980)
"Obłęd" to powieść wielka – prawdziwa summa ludzkiego losu w XX wieku, a przy tym powieść szalona, napisana przez człowieka, który u schyłku życia (zmarł śmiercią samobójczą w 1982 r.) ciężko zachorował psychicznie. W jakim stopniu jego 1000-stronicowa książka jest odbiciem stanów, które przeżywał osobiście? To pytanie retoryczne; "Obłęd" jest autobiografią i nią nie jest, mamy tu mnóstwo alegorii, a w istocie jest to jedna wszechogarniająca parabola. Nie tylko ludzkiego, także wyraźnie polskiego losu.

10. Jerzy Pilch "Tysiąc spokojnych miast" (1997)
Chce się westchnąć: gdyby tak Jerzy Pilch przestał się wygłupiać i co jakiś czas – zawsze będąc w złym humorze – udawać moralistę, inteligenckie sumienie narodu, a bywa, że i pospolitego wykształciucha, a miast tego pisał takie książki jak "Tysiąc spokojnych miast", to... No tak, to co? Stałby się pisarzem kultowym? Przecież jest.